OutKast. Czy to aby na pewno jeszcze hip-hop?
Jestem największym fanem OutKast na świecie. A przynajmniej w Sosnowcu. Prowadzę jednocześnie – nazwijmy to – cykl felietonów, którego podstawowym założeniem nie jest pisać zbyt wiele o muzyce, lecz poruszać zagadnienia związane z muzyką. Wiem, że dziwnie to brzmi, bo sam nawet nie umiem doprecyzować tej myśli. Poza tym jestem abstynentem, lekkoduchem, astmatykiem, altruistą i chamem. Nie wierzę jednak, że jest na sali śmiałek, który uwierzyłby, że nigdy nie napiszę o duecie z Atlanty. Zwłaszcza teraz, kiedy tak wiarygodnych plotek o ich nowym albumie nie było chyba od… ich ostatniego albumu. W tym świetle nie mogę silić się na filozofię czy uniwersalizm. Po prostu nie mogę. Nie tym razem.