
„Nikt mi nie wmówi, że większość ludzi w wieku gimnazjalnym zaczyna palić papierosy, bo lubi śmierdzieć” – Modest Talking #2
Bezpowrotnie już minęły czasy, w których uchodziłem za nadgorliwego kibica lub niedoszłego ultrasa. Wspominam o tym tylko dlatego, że wówczas to futbol był dla mnie najważniejszy w życiu. Potem hokej, koszykówka. W dniu meczu potrafiłem nawet opuścić wesele lub pogrzeb. Dziś te dyscypliny również wymieniam w tej samej kolejności, ale nie górują one nad pozostałymi aspektami mojego życia. Na przestrzeni lat natomiast jedna rzecz zmieniła się diametralnie. Kiedyś tenis traktowałem jako coś najgorszego sortu. Stawiałem go na równi z żużlem. Nie widziałem w nim żadnych emocji, rywalizacji. Innymi słowy, nuda. Teraz – zarówno przez znajomość z Chomikiem i Mietkiem, jak i też przez zakłady bukmacherskie – trochę zacząłem się interesować tym tenisem. W międzyczasie zacząłem obserwować na Instagramie pewną zjawiskową niewiastę, ponieważ zaimponowała mi tym, że była mocno przesiąknięta hip-hopem. A przynajmniej na zdjęciach. Zaraz po premierze pierwszego Modest Talking, gdy spostrzegłem, że Aleksandra Cytrynowicz jest instruktorką i zawodniczką tenisa, połączyłem kropki. Uznałem, że koniecznie złożę jej propozycję wywiadu, nie dopuszczając do siebie myśli, że może odmówić. Z zawodniczką PZT, szkoloną od małego przez swojego tatę sportowca, porozmawialiśmy sobie nie tylko o hip-hopie. Od niego jedynie zaczęliśmy. Gotowi na pierwszego gema?
Wybacz porównanie, ale nie wyobrażam sobie Radwańskiej, po treningu zakładającej kaptur i słuchawki, w których leci Bonus RPK.
Słuchałam ich zanim to było modne (śmiech). Może to rzeczywiście trochę specyficzne połączenie, ale nie narzekam. Według mnie taka muzyka idealnie pasuje do klimatów treningowych, bo jest motywująca. Nie mówię tutaj o utworach RPK, bo niezbyt do nich wracam, natomiast płyta Droga Wojownika Pokoju Z Widokiem Na Wojnę wywiera na mnie zawsze od nowa motywację, lubię wracać do tej płyty. Mam ją nawet na CD! Bo o dziwo moja kolekcja płyt nie jest niesamowicie obfita, powinnam ją trochę wzbogacić. Co jakiś czas dorzucam kolejną jak wisienkę na tort (śmiech). Wiesz co, skoro sport ma charakter, muzyka też go musi mieć. Nie wyobrażam sobie słuchać przed treningiem Krzysztofa Krawczyka. Chociaż jest wiele utworów ze starych lat, których lubię czasami słuchać.
Nie musisz się tłumaczyć. Tenis to ciężki i drogi sport, a przecież nie trenujesz w szopie. Przyjdzie pierwsza setka w rankingu WTA, to będzie Cię stać na wykupienie wszystkich płyt z polskim rapem, jakie się ukazały od jego początku.
O tak, wtedy moje życie będzie się toczyło wokół płyt rapowych i rakiet tenisowych, to by było coś. Mogłabym mieć taki tenisowo-muzyczny pokój, chyba znalazłabym w nim ukojenie . A propos tenisa, to prawda. Nie dość, że to ciężki sport, który wymaga nie tylko poświęceń, ale też niemałych nakładów finansowych. A bez jednego nie ma drugiego – i to i to trzeba mieć. Inaczej szanse są znikome. Ważne żeby być zdrowym! I oczywiście posiadać motywację, chęć rozwoju. Chociaż wiadomo, tutaj myślę, że tak jak wszędzie, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Trzeba wiedzieć, że po burzy przychodzi słońce!
Dlaczego akurat tenis? Ktoś, kto od małego słucha hip-hopu, najczęściej grywa w kosza na boisku, w przerwie od picia piwa i palenia blantów (śmiech). Ostatnio modne jest też kibicowanie klubom z Premier League.
To prawda! To wszystko dzięki mojemu kochanemu tacie. Dzięki niemu zaczęłam grać, zajmować się sportem i mieć jakiś cel w życiu. Myślę, że to bardzo pomaga. Nawet jeśli człowiek wpadnie w dziwne towarzystwo, to ma świadomość kolejności priorytetów w swoim życiu. Chociaż ciężko tutaj mówić o kilkunastoletnich dzieciakach, którzy pewnie nie myślą w podobny sposób. Ja tak myślałam. Bardzo dobrze pamiętam pana Grzesia, który być może wciąż przesiaduje na tym boisku. Nie znam jego biografii, ale to strażnik chomiczówkowej koszykówki. On był tam 24 na dobę! Grzesiu jest po części niepełnosprawny fizycznie. Nie mógł biegać, więc podskakiwał. Był bardzo niski i na boisku spędził kilkanaście lat. Z zawodu jest stolarzem. Co najlepsze, trafiał praktycznie z każdego miejsca na boisku, za 3 z zamkniętymi oczami, FENOMEN. To było niesamowite! A czemu tenis? Nie wiem, byłam zbyt mała by się określić, ale to pomysł mojego taty, który był pomysłem trafionym, bo pozostało to moją pasją, mimo wzlotów i upadków. Tata zajmował się kickboxingiem i chyba nie chciał żebym się biła, a tenis raczej pasuje do kobiety. Żeby to wszystko nie było takie paradoksalne, to tak, grałam z kumplami w kosza. Zdarzało mi się, lubię ten sport jako rozrywkę ze znajomymi. To piwo i blanty nie leżą w mojej naturze, zawsze mnie to obrzydzało, wiesz o co chodzi? Ten smród i w ogóle, wolałabym umrzeć niż spróbować czegokolwiek! Sport szlifuje charakter i wzmacnia, na pewno. Chociaż mogłabym być jeszcze mocniejsza, pracuję nad tym. Odnośnie tych paradoksów, nie można ulegać wpływom. To jest najgorsze co można zrobić, podporządkowywać się pod środowisko. A zazwyczaj to środowisko jest tym gorszym. Łatwiej jest być podatnym na zło niż na dobro. A czy ludzie chcą przegrywać sami ze sobą? To chyba najgorsze co może być. Charakter mam po tacie i mam nadzieję, że jest dumny z córki!
Pasuje do kobiety, bo jest zmienny i nieprzewidywalny jak kobieta. Wytłumacz proszę dlaczego? Odnoszę wrażenie, że w męskim tenisie jest mniej niespodzianek, niezmiennie rządzą Nadal z Federerem. W kobiecym niektóre wyniki nie śniły się nawet scenarzystom Gwiezdnych Wojen.
Tenis jest w ogóle pełen niespodzianek! Mam wrażenie, że faceci są bardziej zrównoważeni, jeżeli chodzi o grę. Widać, że kobiety są bardziej emocjonalne, gdyby to porównywać. Swoją drogą u kobiet nie ma triumfatorki? Serena Williams bije wszystkie na głowę. Tenis jest bardzo specyficznym sportem, bo albo masz dzień i wszystko idealnie rozgrywasz, jesteś bezbłędny i każdy punkt należy do Ciebie, albo nie masz dnia i potrafisz spartaczyć najprostszą piłkę w meczu. To jest bardzo zróżnicowane, wiele zależy od różnych czynników. Czasem i Serena przegrywa, ale czy w jej szczycie formy, przy dobrym dniu, któraś z zawodniczek ma z nią szansę? Nie sądzę. Zawsze moimi idolami byli Nadal, Serena Williams i Sharapova. Dużo osób zachwyca się Federerem, ale wolę Rafę.
Szans z nią nie ma, ale nie takie rzeczy widziałem. Mimo że nie jestem największym fanem tenisa w Polsce. A powiedz mi jak przekonałabyś sportowych sympatyków do tenisa? Szczególnie, że odnoszę wrażenie, jakby w Polsce nadal nie mógł się przebić. Nie mówię o kilku zapaleńcach, którzy potrafią wstać o 3 w nocy, żeby oglądać ćwierćfinały Australian Open. Znam takich.
Oj, jest pełno maniaków tenisa, ale to raczej dobrze. Wiesz co, w tenisa gra wielu ludzi, ale też wielu nie ma możliwości. Ta przyjemność jednak nie należy do najtańszych. Myślę, że to też o to chodzi między innymi, że nie każdy może sobie na to pozwolić . Osobiście uważam, ze korty u nas mogłyby być tańsze, skoro już gramy w jakichś szopach (śmiech). Hmm jak przekonać ludzi do tenisa? No ten sport ma swój urok! Jest to bardzo przyjemna alternatywa dla spędzania aktywnie wolnego czasu, w szczególności latem. I bardzo ważną kwestią jest to, że tenis angażuje całe ciało do pracy, a nie tylko jego część. To też jest dobry argument. Jest to ciekawy sport. Można na wielu aspektach się w nim skupić i trenować rożne elementy, jest wiele uderzeń. Nie jest monotonny, a to jest bardzo ważne. Szczególnie dla ludzi, którzy zaczynają. Rozmaitość zachęca ludzi.
Czyli można przyjąć, że uprawianie go jest przyjemne. A oglądanie? Podczas pojedynków nie można nawet klaskać za długo, więc wśród piłkarskich ultrasów czy kibiców siatkówki wciąż może być ciężko z przebiciem się.
To prawda, w trakcie meczu (wymiany punktu) nie powinno się krzyczeć i klaskać, bo to przeszkadza i może rozproszyć zawodnika. Uważam osobiście, że to dobrze! Tenis jest według mnie szlachetnym sportem i słusznie, że nie robi się z niego stadionu piłkarskiego. To strasznie płytkie. Fajne jest kibicowanie, ale mecze piłkarskie czasami zakrawają o fanatyzm, także cieszę się, że w tenisie tego nie ma. A nawet jeśli zdarzy się jakiś hałas podczas meczu, to jest to rzadkość. Oglądanie meczu też ma swój urok, mimo że nikt się nie drze na cale gardło (śmiech). Moim zdaniem to nawet lepiej, że jest ta normalność i stonowanie.
Z pewnością są dni, gdy nienawidzisz sportu. Pewnie tenis niejednokrotnie doprowadzał Cię do łez. Kiedy zrobił to najbardziej dobitnie? Co się stało? Jak przezwyciężyłaś największy kryzys?
Wiesz co, nic nie jest łatwe, jeśli chce się osiągnąć pewien pułap. Nadal mam dni, kiedy krzyczę że nienawidzę tenisa! Podobno niezdrowo jest kierować się emocjami i tutaj by się to słusznie sprawdziło. W tenisie jak i w życiu są gorsze dni, są lepsze dni, raz człowiek jest zmotywowany, raz nie. Zależy to tak naprawdę od wielu czynników, ale ważne jest to, by trwać w tym. Często miałam tak, że szłam na trening ze świadomością, że nie mam na niego ochoty, ale kto go zrobi jak nie ja? Jestem kowalem swojego losu. A w głębi duszy mam potrzebę się rozwijać. Mam chęci do tego, by ciągle iść naprzód, czy to w perspektywie swojej gry, czy nauczania innych ludzi. Będę się uczyć całe życie, a umrę i tak głupia (śmiech) . Pytasz jak przezwyciężyć te gorsze momenty? Trzeba je po prostu przeczekać. U mnie osobiście trwa to niewiele. Mam kryzys, płaczę, denerwuje się, stresuję, ale chwilę później uświadamiam sobie, co jest najważniejsze w tym wszystkim. Człowiek chciałby wszystko JUŻ i TERAZ, niestety tak nie ma. To, co cenne, nie przychodzi od pstryknięcia palcem, trzeba to wiedzieć. Kiedy? Kryzysów jest masa, mniejsze lub większe są co chwilę, ciężko powiedzieć. Najgorsze jest to, że nie mogę się w pełni realizować, bo o worek dolarów mam za mało (śmiech). Ale darem dla mnie jest to, że wciąż mogę się rozwijać. Może dzięki pracy zostanę wynagrodzona.
Wcześniej dużo rozmawialiśmy o abstynencji. Ciężko tak stronić od używek przez całe życie? Szczególnie będąc z osiedla.
Nic banalniejszego od stronienia od tego całego bałaganu mnie nie spotkało i mówię to całkiem poważnie. Nigdy nie miałam problemów, by odmówić, podziękować i zawsze czułam się z tym dobrze. Można powiedzieć, że byłam z siebie dumna, patrząc na znajomych wokoło, którzy niczego poza tym nie widzieli, ale to był straszny widok. Z roku na rok uświadamiam sobie to coraz bardziej, jak przykro jest patrzeć na pewne rzeczy. Człowiek musi mieć silną psychikę, a jeśli nie ma, to chociaż udawać wśród ludzi, że ją ma. Niestety to jest jak z selekcją naturalną, jesteś słaby to Cię zniszczą. Wśród takiego towarzystwa jest tak samo. Zmienia się to, gdy widzą, że nie dajesz sobie wejść na głowę. Są zdziwieni, ale po czasie szanują to bardziej niż to, gdybyś poszedł za nimi, rozumiesz? Może ludzie mają obawy, że środowisko ich nie zaakceptuje i próbują się podporządkować, ale to najgorsze, co można zrobić. Człowiek niszczy własne ja przez coś takiego tak naprawdę. Nikt mi nie wmówi, że większość ludzi w wieku gimnazjalnym zaczyna palić papierosy, bo lubi śmierdzieć. Coś tu jest nie tak (śmiech). Jeśli mogę służyć radą poza kortem, to radziłabym wszystkim, aby nigdy nie tłamsili tego kim są przez to, że ktoś wywiera na nich presję.
Czasami nie da się udawać. Są sytuacje, w których tracimy kontrolę i nie możemy ukryć niektórych zachowań. Ludzie to wykorzystują, są złośliwi z natury. Kiedyś sam śmiałem się z napotkanych ludzi, chorych psychicznie. Bo śmieszni i tak dalej. Z powodu niektórych wydarzeń z mojego życia, przestałem. A jak widzę takie znęcanie się nad kimś, to aż mam ochotę pożyczyć od Ciebie rakietę i komuś przyłożyć.
Nie da się udawać, jasne. Bardzo ciężko jak człowiek nie ma talentów aktorskich (śmiech). Czasami też musimy zrobić coś wbrew, żeby to dla nas było lepiej. Łatwiej wpaść w dołek niż z niego wyjść, niestety. Ludzie są okrutni. Raczej nie mają skrupułów i nie ma co szukać altruistów na świecie, chociaż czasami można trafić na osobę bliską nam, która naprawdę jest od serca. Przede wszystkim ludzie powinni nauczyć się doceniać to, co i kogo mają obok siebie. Powinniśmy być wdzięczni za to, co mamy, a nie żyć ze świadomością, że wszystko co cudowne, nam się należy. Bo – uwaga, uwaga – prawdopodobnie się nie należy. Człowiek z natury jest egoistyczny i myśli o sobie bardzo często. Według mnie ważne jest, aby być dobrym człowiekiem, dawać dobro ludziom i świadectwo o sobie. O tym, że jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami. W tym świecie o to ciężko. Masz rację, że wiele osób jest chorych, pokrzywdzonych, to straszne. Patrząc na innych ludzi można sobie uświadomić, że nasze problemy to kropla w morzu. Bo co, gdybyś nie miał nóg, rąk lub miał schorzenie umysłowe i nie mógłbyś tego zmienić? Myślę, że tacy ludzie inaczej patrzą na świat. A ludzie, którzy są zdrowi i niczego im nie brakuje, na własne życzenie potrafią się wyniszczać. To bardzo smutne i właśnie dlatego między innymi mówię stanowcze NIE! wszelkim używkom, do jakich ludzie mają dostęp. To także jest brak poszanowania dla naszego organizmu!
Masz w sobie dużo empatii.
Czyli mówisz, że nadaję się do tego, aby utożsamiać się z innymi i współczuć im w problemach Wiedziałam!
Jesteś instruktorką, Twoi podopieczni mają pewnie różne problemy poza niedoskonałym jeszcze forehandem. Jaką jesteś instruktorką? Wspierasz swoich w sferze mentalnej?
Wciąż się uczę wielu rzeczy. Uczę się odpowiedniego podejścia do ludzi, obserwuję ich. Do każdego trzeba podejść zupełnie indywidualne. To też ciekawe, najpierw trzeba zbadać człowieka, jego charakter, a później zastanawiać się nad tym, w jaki sposób go prowadzić. Każdy jest inny. Każdy inaczej reaguje na pewne rzeczy. Staram się robić wszystko, aby ludzie na moich treningach byli zmotywowani i usatysfakcjonowani naszą wspólną pracą. Do każdego podchodzę z sercem i chcę uzyskać jak najwięcej z jego możliwości w danym treningu.
Porozmawiajmy o hip-hopie.
Hip-hop, temat szeroki i głęboki! Swoją drogą kiedyś chciałam robić graffiti, chodziłam i tagowałam się Squeezerami na osiedlach, YO. To nieco moja styczność bezpośrednio z hip-hopem. No tak, chciałam graffiti i na chęciach się skończyło, bo co próbowałam rysować, to uświadamiałam sobie, że coś poszło nie tak (śmiech).
Czyli znajomość z JWP wywodzi się z graffiti? Na zdjęciu, promującym ich wdzianko, wyglądałaś jak rasowy writer przecież.
(śmiech) Nie, o dziwo to nie ma wiele wspólnego z graffiti, ale widzisz, sprawiam dobre wrażenie, wtopiłam się w klimat! Do graffiti się nie nadaję, do rapowania też nie. No niestety, zdarza się najlepszym. Swoją drogą graficiarzem nie jestem, ale w hip-hopowych ubraniach lubię chodzić! Są wygodne jak żadne inne, ot co.
Za moich czasów (tak, mów mi dziadku) dziewczyny ubrane w hip-hopowe ciuchy to była rzadkość. A jeśli już jakąś się spotkało, było się pewnym, że słucha Molesty lub Kalibra. Dzisiaj hip-hopowa moda tak się przetarła, że ciężko rozróżnić, która kobieta słucha rapu, a która nie. Jak więc doszło do Twojej współpracy z JWP? Mogli równie dobrze trafić na fankę Iron Maiden, noszącą szerokie spodnie. I czemu nie zamierzasz pójść w tę stronę? Nie dałoby się tego pogodzić z tenisem?
Hmm, wiesz co, dziwnie się czułam nosząc w gimnazjum szersze dresy niż moi koledzy. Może dlatego za czasów szkolnych znalazłam chłopaka, który nosił się szerzej niż ja i było całkiem spoko. Mieszkał w Poznaniu. Robił graffiti i na koniec mu odbiło, ale mam nadzieję, że jeszcze żyje i ma się dobrze. Miał dobrą rękę do graffiti. Trochę się tym zajmował i całkiem wporzo mu wychodziło. Mam nawet kilka prac, które mi podarował. Gdzieś tam sobie żyją w czeluściach pokoju. Masz rację, teraz ciężko to rozróżnić. Ogólnie chyba rap stał się bardziej popularny, nawet dla ludzi, którzy rok temu słuchali disco-polo i Mandaryny. Także nic mnie już nie zdziwi. To jest straszne. Każdy słucha takiej muzyki, jaka mu odpowiada, ale dla mnie nie przestanie być paradoksem, jeśli ktoś słucha rapu i nagle puszcza disco-polo. Szczerze mówiąc nie wiem czemu akurat Michał (photomaster, hehe) napisał do mnie w związku z tym, ale to była fajna opcja. JWP słucham od lat i zawsze propsowałam to, co wypuszczali. To też spoko, bo jestem w klimacie i się orientuję. Czego powiązać z tenisem, chyba nie rapowania? (śmiech) Osobiście mam takie zdanie, że lepiej zostawić rap facetom, a przynajmniej w Polsce. Szanuję bardzo Wdowę i zdarza mi się jej słuchać, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o kobiety. Ja mam swoje miejsce na korcie, hobbistycznie mogę się czymś zainteresować, ale raczej nic ponadto.
Musi coś być na rzeczy, że pomyślałaś o rapowaniu (śmiech). Coś ukrywasz przede mną? Miałem na myśli karierę modelki. Wchodząc na Twój Instagram można pomyśleć, że ona trwa. Obiektyw Cię lubi, że tak powiem. Skąd taka niechęć do rapujących kobiet?
Widzisz, czyli jednak coś jest na rzeczy, może się wezmę za rapy z kanciapy (śmiech). Co do zdjęć to ogólnie lubię jak zdjęcia są dobrej jakości i ładnie wyglądają, chyba o to w nich zresztą chodzi. Nie mam niesamowitego parcia na jakiś modeling. Nigdy nie myślałam w ten sposób, aż się dziwię, że ludzie tak uważają! Ja się raczej do tego nie nadaję, ale lubię siedzieć przy zdjęciach, obrabiać, kombinować nad efektami do nich. No nic specjalnego. Czasami dla relaksu siedzę i to robię. Ciekawi mnie grafika wektorowa, jest to interesujące, ale nie opanowałam tej kwestii. Uważam, że skoro zdjęcia mają wyglądać to czemu by nad nimi nie pracować? A ostatnie zdjęcia robiła mi moja serdeczna koleżanka Ania, która fotografuje i któregoś dnia umówiłyśmy się na jakąś luźną sesję. Wyszła całkiem okej, dlatego pewnie będziemy kontynuować tę współpracę. Sesje z JWP właściwie też wypadły zupełnie przypadkiem, ale cieszę się, że mogłam być chodzącą reklamą chłopaków, jeśli można to tak określić (śmiech). Zapewne jeśli miałabym kolejną okazję, by brać udział w czymś takim, to byłabym na tak.
JWP akurat jest dla mnie idealnym przykładem tego czym jest pasja. Najwięksi zajawkowicze w tym kraju. Widać, że robią to przede wszystkim dla zajawki, a dopiero gdzieś tam dalej dla jakichś profitów. Czy uważasz, że wśród młodych raperów jest ktoś o podobnym podejściu, czy raczej im tego brakuje? Masz czas, żeby śledzić nowości?
Tak, na pewno JWP jest wyjątkowe pod tym względem. Sprawdzam i zawsze staram się coś nowego znaleźć, przesłuchać, ale wydaje mi się, że teraz to wszystko jest zupełnie inne. Czasami mam wrażenie, że te niektóre kawałki to jakieś disco na trapowych bitach (śmiech). Oczywiście zależy, ale myślę, że nie ma tutaj w ogóle co porównywać tych świeżynek do raperów z długim stażem. Przynajmniej ja nie chcę ich porównywać. Od dłuższego czasu już słucham PRO8L3M’u. Co prawda nie jest to jakaś nowość, ale dużo ludzi stosunkowo niedawno usłyszało ich kawałki. Bardzo ich szanuję, aż płytę kupiłam jak jakiś czas temu byłam na ich koncercie z moją przyjaciółką Asią. Miło to wspominam (śmiech). Koncert był super, lecz ludzie na nim to w większości jakaś hołota. Zresztą czego się spodziewać po tak odurzonych ludziach? Nie wiem jak to jest być odurzoną, więc tego nie rozumiem. Poszłyśmy, posłuchałyśmy, a i tak wyszłyśmy wcześniej – przytłaczał nas ten smród. Abstrahując od tego to słuchałam Żabsona, Kubana, Sariusa i innych Młodych Wilków. Ciężko mi się odnieść. Wiele tych nowych kawałków jest podobnych do siebie, więc nie wszystko, co słyszałam, mnie przekonuje. Najlepiej oceniam Kubana, jego zdarza mi się słuchać częściej. Ostatnimi czasy przesłuchałam kilka nowych kawałków albo myślę, że są nowe, bo nie nadążam (śmiech). Quebo: C’est La Vie, Half Dead, Candy, Kawa i Xanax, Między Słowami są całkiem w porządku. Małach/Rufuz: Jestem Obcy, Na Serio, Ambara$, choć oni już któryś rok są. Właśnie, Taco! Mam wrażenie, że pierwsze płyty był lepsze niż ostatnia, ale numer z Otsochodzi całkiem wpadł mi w ucho. Mimo wszystko uważam, że nie ma co porównywać rapu sprzed ok. 20 lat do tego, co jest teraz. Mam wrażenie, że to zupełnie coś innego. Może trzeba w innych kategoriach to oceniać? Sama nie wiem.
Wracając, dlaczego rap lepiej zostawić facetom?
Większości kobiecych kawałków nie da się słuchać. Nie każdy się nadaje do wszystkiego, sama nie wiem jak to określić. Po prostu to według mnie nie współgra. Albo wypływają jakieś niby raperki, co robią i tak jakiś pop. Przecież to bez sensu. Pełen szacunek mam do Wdowy i do tego, co tworzy. Uważam, że jako jedyna robi to dobrze. Zapewne nie słyszałam wszystkich raperek w Polsce i podejrzewam, że coś mi umknęło. Bodajże najnowszy track Wdowy – To By Było Coś – bardzo przypadł mi do gustu. Uważam, że jest super.
Dobra, mamy to! Jeszcze pytanie na sam koniec z serii tych nie do końca poważnych. Dlaczego w kreskówkach, kopiąc zbyt głęboko w ziemi, bohaterowie przekopywali się akurat do Chin?
Kamilu, cóż za wyszukane pytanie? Myślę, że to jedno z tych ważniejszych w wywiadzie. Część mojego życia zastanawiałam się, co brał Witek, kiedy pisał Ferdydurkę. Zastanawiałeś się kiedyś nad tymi gębami i łydkami? Każdy się nad tym chyba rozwodzi. A te kreskówkowe postacie może chcą w końcu odkryć chińskie magiczne fabryki, które tworzą wszystko, począwszy od spinek do włosów, poprzez mopy do podłogi, aż do samochodów i zaawansowanych maszyn. Wiesz ile robaków ginie, gdy kopiemy w ziemi? Czemu ludzie są tak nieczuli na cierpienie innych? Nie mam siły rozwodzić się na te niepoważne tematy. Masa owadopodobnych robaczków traci życie, a Ty myślisz, czemu akurat w kreskówkach dokopują się do Chin? Zastanów się.
Zastanowię się (śmiech). A nie chcesz kogoś pozdrowić?
Chciałabym całym sercem pozdrowić moje miłości Kittiego i Kapsa i przeprosić ich, że dzisiaj nie dostali ulubionych smakołyków GoKittySweety! Gdybyście czytali ten wywiad, jeszcze raz was przepraszam – jutro zrekompensuję wam to dwukrotnie! Pozdrowię Witolda Gombrowicza i Dostojewskiego za Zbrodnię i karę (Fiodek propsuję tę książkę, dla Ciebie serdeczny uśmiech ode mnie). Smiechnęłam troszkę, a teraz ta poważniejsza część. Ściskam mocno moich cudownych rodziców, których kocham. Gorąco całuję moją najlepszą przyjaciółkę Joannę o pięknych, błękitnych oczach i brązowych włosach! Ślę buźkę do Bartosza, który ostatnio kupił mi tabliczkę czekolady – wiedziałam, że nie jesteś obojętny na moje uczucia! Wysyłam 5 do moich wporzo kumpli, dla całego Diilcom, dla wszystkich moich znajomych, z którymi mam kontakt. Jesteście w porządku. Skoro zdjęcie do wywiadu jest robione przez moją serdeczną koleżankę Anię, która zajmuje się fotografią, to także ją chcę pozdrowić! Pozdrawiam wszystkich trenerów tenisa, wokół których się obracam. Bart, Dawid, chłopaki ze Spektrum Sportu i cała reszta. Pozdro dla całego składu JWP. I dziękuję wszystkim, którzy ze szczerego serca mi dobrze życzą. Fajnie, że jesteście.
Przeczytaj więcej o samym cyklu Modest Talking

W opozycji do polskiego podróżnika, Modest obiecał sobie osiągnąć sukces, nie opuszczając skazującego na niepowodzenie miasta. Zaczęło się od tego jak za młodu wyjechał nad morze. Posłuchał matczynej rady, żeby mówić, a w autobusie nie będzie mu słabo. Mówi do dzisiaj, z czego uczynił swój atut i podróżuje wszędzie, ale tylko podczas cyzelowania tekstów.