"Fotografowałem kwiatki, jakieś owady, wszystko dookoła domu. Myślę że większość fotografów tak zaczyna" - Modest Talking #5

„Fotografowałem kwiatki, jakieś owady, wszystko dookoła domu. Myślę że większość fotografów tak zaczyna” – Modest Talking #5

Jeśli chcesz zobaczyć siedmiokrotnego Mistrza Polski w siatkówce, musisz przejechać się do Rzeszowa i podziwiać grę tamtejszej drużyny – Asseco Resovia. W Rzeszowie mieszka jednak pewien młody fotograf, który – mimo że samą fotografią zajmuje się od 2016 roku – zdążył już sfotografować niejednego mistrza, lecz w innym rzemiośle. W rapie, który jest jego ulubionym nurtem muzycznym. Przed Tobą Kacper Kwiecień, dzięki którego kadrom możesz ujrzeć mistrzów, nie odchodząc od komputera. Porozmawialiśmy sobie o muzyce i o fotografii, które w połączeniu ze sobą sprawiają ogromną radość. Tak samo jak jego prace! Dlaczego jest ninją? Jaki wpływ na jego życie miała malina, przebita igłą? Kogo już nie będzie mógł sfotografować? Czy autor Biblioteki Trap tworzy trueschool? Możesz samemu się o tym przekonać, zasiadając wygodnie do naszej rozmowy!

Chodzą słuchy, że fotoreportaże z SB FFestival i QueFestival to spełnienie Twoich marzeń. A na pewno jedne z konkretniejszych punktów w Twoim CV. Zdradzisz, co jest Twoim następnym marzeniem lub celem? Kolejne edycje tych festiwali chyba nie będą smakować już tak samo w tym kontekście?

Szczerze mówiąc myślę, że kolejne SB FFestivale i QueFestivale, o ile dostanę akredytację, dalej będą smakować dobrze, bo to są zawsze duże imprezy. Teraz takim marzeniem to będzie już chyba międzynarodowy festiwal w stylu Open’era lub Kraków Live, ale czy to się uda? Czas pokaże. A może SB FFestival albo QueFestival na zleceniu od wytwórni, które to organizują? Dziękuję organizatorom, że pozwolili mi zrobić foto na ich festiwalach.

Zapewne. To duże imprezy, organizowane z wielkim rozmachem i myślę, że ich rozmiar przerósł oczekiwania organizatorów po pierwszej edycji. Kto by pomyślał, że impreza w Spodku będzie w całości wyprzedana w kilka minut. Zastanawiam się teraz gdzie leży maksimum osiągnięć w fotografii koncertowej? Załóżmy, że zrobisz relację z Open’era i Kraków Live, potem może Splash w Niemczech, następnie – czego Ci życzę – Coachella czy Lollapalooza, i czy to nie jest już maks? Ewentualnie fotorelacja z koncertu Twojego ulubionego zagranicznego artysty?

Do zagranicznych festiwali jeszcze mi bardzo daleko. Foty koncertowe to świetna zabawa, może kiedyś i fajne pieniądze, ale póki co polskie festiwale dają mi wielką radochę. Robiłem foty największym polskim raperom, ale co będzie dalej? Tego nie wiem. Na pewno są jakieś ograniczenia, które ciężko przeskoczyć. Sam nie wiem czy chciałbym robić zdjęcia na jakiś zagranicznych festiwalach. Bo jednak, jak już robię zdjęcia, to zazwyczaj na koncertach artystów, których słucham, a w zasadzie mało słucham innej muzyki poza polskim rapem. Artyści, których koncerty chciałbym sfotografować to niestety już nieżyjący artyści, Lil Peep i XXXTentacion, także tego nie uda się zrealizować.

Nasuwa mi się pytanie czy jest jakieś wydarzenie, w którym mogłeś uczestniczyć, a nie uczestniczyłeś i teraz żałujesz? Ja tak miałem z koncertem Guru z Gang Starr.

Dużo jest takich koncertów, na których nie byłem i żałuję. Nawet u mnie w Rzeszowie dużo koncertów polskich raperów omijałem. Nie słucham rapu jakoś bardzo długo, od 2014 roku, ale dużo koncertów odpuściłem, no i teraz żałuję. Przykładowo SBM jak grała całą ekipą w Klubie Pod Palmą w Rzeszowie, ze słynną akcją z Deysem, która się właśnie zakończyła, chłopaki się pogodzili. Żałuję, że nie byłem na koncercie Leha. Do Płocka bym pojechał, zawsze odpuszczałem.

Z tych bliższych festiwali to Oleszyce mocno zaniedbałem. Mało słucham trueschoolowego rapu, a przez kilka edycji było tam bardziej trueschoolowo niż newschoolowo, przez co też odpuszczałem, nawet ostatnio jak wrócili do takiego zbaunsowanego line-upu. Pojechałbym tam niekoniecznie robić zdjęcia, bo jak za pierwszym razem byłem w Oleszycach to nawet nie wiedziałem jak się obsługuje aparat. Pojechałbym jako zajawkowicz rapu, posłuchać wielu raperów naraz. Z takich koncertów, na których nie byłem i nie wiedziałem, że będę tego żałował, to koncert Lil Peepa w Warszawie. Chociaż gdy grał to nie do końca znałem jego muzykę. Będąc szczerym, zacząłem go słuchać dopiero po śmierci i gdyby się dało cofnąć czas, to na pewno pojechałbym na jego koncert. Na sto procent.

„Z takich koncertów, na których nie byłem i nie wiedziałem, że będę tego żałował, to koncert Lil Peepa w Warszawie”

Ja byłem na koncercie Leha, o którym wspomina w numerze Sosnowiec. Odszedł zdecydowanie za wcześnie! Na pewno mało słuchasz trueschoolu? Mata wydaje się być w połowie mocno trueschoolowy.

No, mało słucham trueschoolu. Raczej jestem nowoszkolny, ale dobry boombap jest OK i też z przyjemnością posłucham. Raczej nie jakieś uliczne klimaty. Wolę newschool, ale nie jestem przeciwny trueschoolowi. Tak, Mata jest w połowie trueschoolowy. Sam mówi, że wychowywał się na trueschoolu i słychać to u niego. No, a Matę lubię (śmiech).

Mnie osobiście śmieszą te sztucznie kreowane wojny wśród słuchaczy i przekrzykiwania, czy newschool jest lepszy, czy trueschool. I zauważyłem, że większość twórców nie bierze w tym udziału. Zdecydowanie lepiej jest dzielić muzykę na dobrą lub złą, jeśli już mamy ją dzielić.

Nie no, oczywiście, że te wojny są głupie. Rap jest rapem. Jeden woli newschool, będzie słuchał newschoolu. Drugi woli trueschool, będzie słuchał trueschoolu. Są ludzie, którzy będą słuchali newschoolu i trueschoolu. A te wojenki nie mają sensu. Dużo jest współprac trueschoolowo-newscholowych. Ostatnio Peja mocno działał z młodymi raperami. Z Multim ma kawałek. Te wojenki nigdy nie miały sensu. To muzyka. Po co się kłócić o muzykę? Każdy słucha takiej, jakiej chce. Czy coś jest lepsze, czy gorsze, to słuchacze chyba weryfikują. Chociaż jak mam być szczery, to częściej ultra trueschoolowi słuchacze hejtują newschool, ale czy to ważne (śmiech)?

Też to zauważyłem. Trzeba jednak przyznać jedno – polski rap lubi wojenki. A doprecyzowując – afery. Sporo ich było w ostatnim czasie.

Oj to prawda, ale szczerze mówiąc, nie śledzę jakoś szczególnie żadnych konfliktów rapowych.

"Fotografowałem kwiatki, jakieś owady, wszystko dookoła domu. Myślę że większość fotografów tak zaczyna" - Modest Talking #5

W jakim rodzaju fotografii czujesz się najlepiej? Twoje portfolio nie kłamie, ale często pozory mogą mylić.

Wydaje mi się, że najpewniej się czuję w koncertach, chociaż czasem oświetlenie potrafi mnie zaskoczyć. Najwięcej zdjęć robię koncertowych. Jakieś sesje portretowe czy produktowe się zdarzają, ale w koncertach mam największe doświadczenie i to w nich czuję się najpewniej.

Koncertowe zdjęcia wydają mi się połączeniem dwóch zajawek – fotografii i muzyki. Pewnie wielu z Twoich znajomych Ci zazdrości (śmiech).

Zdecydowanie tak. Robię zdjęcia na koncertach, na które pewnie i tak bym poszedł, a fotografowanie sprawia mi frajdę – w końcu robię to, co lubię. Przy okazji mogę poznać artystów, których muzyki słucham. Nie chciałbym robić zdjęć na… Może inaczej, nie robię zdjęć na koncertach raperów, których nie słucham. Aczkolwiek zdarzyło się fotografować takich, których słucham mniej. W ten sposób łączę tę zajawkę do muzyki i fotografii, zdecydowanie. A czy znajomi zazdroszczą? Pewnie trochę, nie wiem, może (śmiech)? Na pewno duża część znajomych chciała, żebym ich wkręcił na koncerty, ale nie jest to takie łatwe (śmiech).

Nie wiem co gorsze: próba wkręcenia się na koncert czy „szukam darmowego fotografa w zamian za wpis do portfolio” (śmiech).

Do mnie na szczęście nikt nie napisał z zapytaniem czy zrobię mu zdjęcia za darmo. Wiadomo, są modelki lub modele, z którymi się umawiam na wspólne sesje. Dla nich jest to współpraca, ale jakbym miał wybierać co jest gorsze, to nie wiem. Znajomi pytali, czy wkręcę na koncerty, ale ludzie nie pisali o zdjęcia za darmo. Chyba bardziej by mnie zdenerwowało szukam darmowego fotografa albo zlecenie realizacji zdjęć na jakiejś studniówce czy na ślubie za darmo. To na pewno nie wchodzi w grę.

Spotkały Cię jakieś nieprzyjemności podczas wykonywania zdjęć na koncercie? Osobiście słyszałem jak Otsochodzi cisnął po fotografie przy wszystkich zgromadzonych, sugerując, że mu się wpieprza w robotę.

Nie miałem takich rzeczy, nawet w bardzo małych klubach. Ja na scenie lub pod sceną zawsze jestem ninją i mnie nie widać! Także na szczęście mnie to nie spotkało, ale słyszałem o takich sytuacjach. To chyba trzeba wejść gdzieś w drogę artyście albo coś podobnego, nie wiem. Mnie się nie zdarza, staram się być czujny na scenie jak tylko się da.

A próbowałeś swoich sił w fotografii analogowej?

Tak, próbowałem i w sumie ją lubię. Mam mojego Nikona F50, analoga, i pewnego razu nawet na wakacje sobie wziąłem analoga, cztery rolki filmu i stwierdziłem, że tylko jego będę używał. Świetna sprawa. Sesji jako tako nie robię analogiem, ale kumplowi zrobiłem kiedyś takim aparatem zdjęcie do okładki na Spotify. Analogi mają swój niepowtarzalny klimat i bardzo mi się podobają dobre fotki z analoga, bo wiem jak trudno je zrobić. Tutaj aż tak bardzo nie można podziałać Photoshopem, nie ma tego, co przy RAW-ach i nie można puścić serii dwunastu zdjęć, bo jak się puści, to później zostanie już tylko 24 na rolce (śmiech).

Fotografią zaraził Cię Twój tato. Kto oprócz niego miał wpływ na Twoją twórczość? Inspirujesz się mistrzami gatunku? Ja znam tylko jednego. Jak już o analogach mówimy, mistrzem był Marek Karewicz. Próbowałem dorwać jeden z jego albumów, ale na aukcjach osiąga zawrotne ceny.

Mój tato przekazał mi całą zajawkę na fotografię. Na wakacjach po prostu zacząłem go dopytywać w pewnym momencie o co chodzi, jak to robi, co na co wpływa w dobrym zdjęciu, potem wziąłem aparat i sam zacząłem się bawić. Po powrocie z wakacji zrobiłem zdjęcie profilowe mojego Instagrama, czyli tę malinę, przebitą igłą. I jakoś tak to poszło dalej. Fotografowałem kwiatki, jakieś owady, wszystko dookoła domu. Myślę że większość fotografów tak zaczyna, ale co do innych inspiracji, to chyba nie. Nie śledzę dużo fotografów. Oglądałem na pewno dużo tutoriali na YouTube. Z tatą pojechaliśmy na dwa szkolenia z Akademii Nikona, ale żeby czerpać inspiracje od innych fotografów, to raczej nie.

Mam takich, których obserwuję i uwielbiam ich lot w fotach. Z Polski to na pewno Konrad Tułak (@nghtlou), Michał Mazurek (@mazurek_m) robi świetne rzeczy. Szczególnie z tych jego wyjazdów sportowych czy z tych studyjnych, obserwuję całą ekipę fotograficzną Sajko. Za sprawą obróbki i kadrów staram się być sobą, robić to po swojemu, nie inspirować się. Nawet jeśli ktoś robi takie wypłowiałe foty, bez kontrastu, lekko zaszumione, to nie wiem, raczej nie obserwuję (śmiech). Próbuję samemu indywidualnie podchodzić do zdjęć. Indywidualnie i spójnie, ale bez jakichś mocnych inspiracji, jeśli chodzi o obróbkę.

„Analogi mają swój niepowtarzalny klimat i bardzo mi się podobają dobre fotki z analoga, bo wiem jak trudno je zrobić”

Obrabianie zdjęć to dla Ciebie przyjemność czy przykry obowiązek?

Przyjemność, zdecydowanie! Zawsze podczas sesji czy koncertu zobaczę na aparacie czy zdjęcie będzie mocne czy średnie, ale dopiero po wrzuceniu do Lightrooma, czy też do Photoshopa, można zobaczyć co jeszcze się uda wykręcić z tej foty, czy wyjdzie dokładnie tak jak chciałem. Przez te kilka lat wypracowałem sobie taki przyjemny workflow w Photoshopie i Lightroomie, że obrabianie to zdecydowanie przyjemność. Najgorsze to jest zgrywanie na kompa tych fot z mojego aparatu, bo dużo ważą (śmiech).

Wolałem spytać, bo z tym różnie bywa. Jaka jest najlepsza historia, związana z którąś z Twoich fotografii?

Zdjęcie Maty. Jedno z moich głośniejszych, które wzięło do siebie najwięcej portali i zobaczyło je sporo osób w internecie. Zdjęcie jak odbierał złotą płytę na Torwarze. Na SB FFestival już praktycznie zawsze jest zasada trzech pierwszych numerów dla fotografów spoza SBM, którzy tam fotografują. Zaraz przed wręczeniem złotej płyty, ochrona nam machnęła, że możemy wejść z powrotem do fosy. Nie bardzo wiedzieliśmy o co chodzi, ale weszliśmy. Okazało się, że Mata dostał złotą płytę, a serio nikt o tym nie wiedział wcześniej. Przynajmniej ja nie wiedziałem, ale większość osób była tym zdziwiona tak samo jak ja.

Jak tylko ochrona pozwoliła nam wejść do fosy, to pobiegłem i postarałem się wejść na środek tego pomostu, który wychodził z głównej sceny w stronę tłumu. Wyciągnąłem aparat powyżej poziomu sceny i zacząłem strzelać przypadkowe zdjęcia i jakoś tak wyszło. W sumie sporo z fotografii koncertowej to przypadek. Można mówić, że się poluje na ten idealny moment, ale i tak w tym wszystkim jest bardzo dużo przypadku i losowości (śmiech).

A potrafiłbyś wskazać swoje najlepsze zdjęcie? Które Ci się najbardziej podoba? Chyba że działa to jak z płytami, że codziennie jako ulubioną wymienisz inną?

Kurcze, wybrać jedno to będzie bardzo ciężko. Trochę ich było. I takich mega sztosów, i trochę fajniejszych, i trochę gorszych, ale najlepsze? Możliwe, że to zdjęcie Maty jak trzyma złotą płytę albo Quebo z QueFestivalu? Kurde (śmiech). Ciężko ciężko. Pewnie na kolejnym koncercie znowu wpadnie jakaś mocna fota i to ona będzie tą ulubioną, ale na ten moment to albo Mata ze złotą płytą albo pierwsze zdjęcie Queby z Quefestivalu, które wrzuciłem na Instagram.

Czyli któreś z nich w antyramę i na ścianę na pamiątkę?

Raczej nie drukuję swoich zdjęć, ale może, może… Ale wtedy wolałbym jednak Matę, bo to taki dość historyczny moment w jego karierze. W ogóle bardzo dużo emocji jest związanych z tą fotą.

A nie myślałeś nad tym żeby wydać album fotograficzny ze swoimi pracami? Może nawet SBM by to wydał (śmiech). Pytanie tylko, czy ludzie kupią? Z jednej strony jest niedosyt fotograficznych albumów muzycznych, a z drugiej te albumy są drogie. Tak czy inaczej ja jestem fanem takich wydawnictw, sam mam kilka.

Raczej nie. Nie wiem nawet jakby to miało wyglądać, choćby pod względem praw wizerunkowych artystów. Taki album chyba nawet nie mógłby powstać. Chyba że dostałbym wszystkie zgody do zarabiania na czyimś wizerunku. Co prawda jestem autorem zdjęć, jednak są na nich osoby znane i popularne. Poza tym myślę, że to nie byłyby jakieś duże ilości, więc sam koszt produkcji pewnie wyniósłby jakieś kilkadziesiąt złotych. Chętnych na kupno albumu ze zdjęciami za kilkadziesiąt złotych pewnie nie byłoby zbyt wielu. Finansowo to się po prostu nie kalkuluje. Nie sądzę też, że byliby chętni na tego typu album. Prędzej już jakieś ładne widoczki, ale nie. Nie wiem czy fotoksiążki mają rację bytu, czy jest na coś takiego w ogóle popyt.

Jak szukasz miejscówek do zdjęć? Sporo z nich jest utrzymanych w konwencji miejskiej. Masz jakiś swój rytuał czy przykładowo podczas jazdy autobusem same wpadają Ci w oko?

Sam nie wiem dlaczego wszystkie są w mieście, bo jakby nie patrzeć, to mieszkam na mocnych obrzeżach Rzeszowa i za oknem mam klimaty już praktycznie wiejskie, trzy domy na krzyż. Zazwyczaj umawiam się z ludźmi gdzieś na Rzeszowie i często miejscówki są ustalane spontaniczne w trakcie jakiegoś fotospaceru. Rzadko kiedy planuję miejscówkę. Chyba że przy jakichś lookbookach, gdzie dobrze wiem, jaki będzie temat sesji i klimat. Wtedy staram się dobrać jakąś miejscówkę, najczęściej na mieście. Fanem jakiegoś rzepaku czy innych maków nie jestem, ale kusi mnie, aby zrobić sesję w moich okolicach z bardziej naturalnym klimatem, ale po mojemu, z jakimś odbiciem z pryzmatu (śmiech). Ewentualnie może jakieś nocne zdjęcia w lesie, przy ognisku.

A miejscówki czasem mi wpadają same jak gdzieś jadę autobusem i zobaczę jakieś ładne i ciekawsze miejsce. Jest ich sporo tylko trzeba dobrze poszukać. Jednak większość miejsc, w których robiłem zdjęcia, były znalezione podczas spacerów, podczas jazdy autobusem. Nie ukrywam, że sprawdzam również nowopowstałe osiedla w Rzeszowie, bo mają zazwyczaj ciekawszą architekturę.

Tradycyjnie na sam koniec zadaję głupie pytanie. Tym razem chodzi o Marka. Jeśli Darek to Dariusz, to dlaczego Marek to nie Mariusz?

Wiem tylko, że Mariusz to Sarius i możliwe, że to przez to (śmiech).

Przeczytaj więcej o samym cyklu Modest Talking

"Fotografowałem kwiatki, jakieś owady, wszystko dookoła domu. Myślę że większość fotografów tak zaczyna" - Modest Talking #5

Zdjęcia: Kacper Kwiecień