MC Lewandowski
Kiedyś fanatycznie interesowałem się futbolem. Potrafiłem wymienić jednym tchem nazwiska wszystkich piłkarzy ze zwycięskich drużyn wraz z przyporządkowanymi im numerami, a dzisiaj nie znam nawet najdroższego piłkarza świata. Musiałbym poszukać, ale zdaje się, że jestem jeszcze w posiadaniu zdjęć z meczów, które za dzieciaka wycinałem z gazet. W gimnazjum nawet część z nich przeznaczyłem na jakiś konkurs, promujący kulturę francuską, na którym tylko się wygłupiałem i zajadałem ciastkami, a ocenę końcową i tak miałem wyższą o jeden stopień. Teraz to jedynie 20Syl, Zaz czy Ben l’Oncle Soul kojarzą mnie się z Francją. Ostatnio jednak znowu wkręciłem się nieźle w piłkarską „prasę” i częściej od recenzji płyt czytam różne podsumowania kolejek w danych ligach. Spostrzegłem przy okazji, że piłka nożna ma mnóstwo wspólnych cech z hip-hopem. Z drugiej strony czemu miałbym się dziwić? Zarówno w jednej jak i w drugiej dziedzinie występuje przecież rywalizacja i sukces.