Rap o rapie jest jak Bond o Bondzie
Zauważyłem, że jedną z największych przyjemności sprawiają mi długie i wyczerpujące rozmowy. Najlepiej późną porą. Nie ma nic lepszego w relacjach z kobietami. Z niektórymi ludźmi porozmawiam sobie kulturalnie o polityce, poezji czy nawet o zasadach dynamiki Newtona. Z innymi o serialach, po czym pożartujemy sobie na najbardziej obrazoburcze i niepoprawne politycznie tematy. Mam jednak wąskie grono przyjaciół pasjonatów, z którymi mógłbym godzinami dyskutować o rapie. W trakcie którejś z ostatnich rozmów wyskoczyłem z pewną żartobliwą myślą. Być może z odrobiną przesady stwierdziłem, że podczas odsłuchiwania rapowych nowości zacząłem stosować pewien filtr. Polega on na tym, że wyłączam dany numer w momencie, w którym padają wersy o rapie. Następnie dodałem, że dawno już nie przesłuchałem żadnego utworu do końca. Czy wymyślam?