W kwietniu słuchaliśmy „SA” Coka. Teraz czas na premierę „GA”

Pamiętasz jak 25 kwietnia tego roku miała miejsce premiera płyty SA Coka? Odtwarzając ją, można było zapomnieć o tym, że właśnie siedzisz na krześle ze słuchawkami na uszach i hodujesz garba. Zapomnieć do tego stopnia, że zamiast spoglądać na porozwalane po podłodze skarpety z nadzieją, że prędzej znajdziesz w nich prezent niż je posprzątasz, zwiedzaliście z przyjaciółmi Beskid wieczorową porą. Podczas tej pieszej wędrówki nagle spostrzegliście światło, które skrywało tajemnicze znalezisko. Kojarzysz, prawda?

Jesteśmy - można by tak rzec - wszędzie! Z tej okazji przygotowaliśmy KONKURS!

Jesteśmy – można by tak rzec – wszędzie! Z tej okazji przygotowaliśmy KONKURS!

Niczym jakiś Ipsos, ostatnio na naszym Facebooku przeprowadziliśmy podstępnie ankietę, z której wynika, iż na pierwszym miejscu stawiacie słuchanie muzyki z płyt CD, a dopiero potem z serwisów streamingowych! iPody oraz różnego rodzaju odtwarzacze mp3 uznaliście za trzecią siłę, natomiast płyty winylowe niestety za ostatnią, czwartą. Właściwie to nic w tym dziwnego – postęp technologiczny jest tak szybki, że czasem sami za nim nie nadążamy. O ile zawsze dbaliśmy o to, żeby każdy zainteresowany mógł zdobyć całkiem fajnie wydany kompakt z naszego katalogu (poza WOJNĄ kaeesy kaeesy, która to ukazała się wyłącznie jako digital), tak Spotify czy winyl był niestety poza naszym zasięgiem. Z różnych powodów – czy to ekonomicznych, czy najzwyczajniej w świecie formalnych. Wychodzimy jednak naprzeciw Waszym oczekiwaniom.

Nowy album instrumentalny Coka! Premiera "SA"!

Nowy album instrumentalny Coka! Premiera „SA”!

Pewnego razu czwórka przyjaciół wybrała się w Beskidy. Słońce, ledwie widoczne między chmurami, powoli padało w objęcia kwietniowej nocy. Kojarzysz ten widok, prawda? Przecież niedawno ostatnie śniegi zostały przepędzone przez naturę, więc nie wierzymy, że Ty i Twoja ekipa mogła sobie odpuścić weekend w górach. Podczas powrotu do schroniska, przed mężczyznami pojawił się tak enigmatyczny widok, że natychmiast stali się oni podejrzliwi wobec okolicy. Łuna światła rozpościerała się oświetlając, a jednocześnie zaślepiając najwyższy szczyt masywu. Po chwili namysłu ruszyli w jej stronę, choć kompas zaczął wariować. Za stertą chaszczy znalazł się nienaturalnie rozświetlony kamień, wciąż tkwiący w płomieniach, a pobliska flora przeinaczyła się w połamane gałęzie i coś na kształt krateru.